Fragm. Przewodnika K. Sosnowskiego - 1947 Jak pisano o okolicach Krakowa - dzisiejszych terenach należących do Nowej Huty, w 1947 roku?
Ze Wstępu Książka ta, owoc kilkuletniej pracy, powstała w najuciążliwszych wojennych warunkach, kiedy to wędrówka z plecakiem, mapą, notatkami mogła być uznana za polityczne przestępstwo, kiedy księgozbiory były dla nas uniedostępnione, a wszelka polska praca umysłowa tępiona jako czyn występny. [...] Treść jego (przewodnika) zaczerpnięta jest zasadniczo z materiału i spostrzeżeń osobiście w czasie wędrówek zebranych, oraz z dzieł naukowych, artykułów, felietonów, reportaży, a uwzględnia możliwie wszystko, od prehistorii począwszy do czasów współczesnych, daje atoli pierwszeństwo życiu bieżącemu, pięknu krajobrazowemu, zabytkom przyrody i wszystkiemu, co turyście może dać przyjemność i zainteresowanie. Przewodniki bowiem, będące martwym zlepkiem samych zmurszałych wiadomości, muszą już być zaliczone do przeżytków. Wodzenie wycieczek po samych tylko muzeach, kościołach i starożytnych pamiątkach - jest zniechęcaniem ludzi do turystyki. [...] Przewodnik mój jest w zasadzie przeznaczony dla wędrówek pieszych, uwzględnia jednak wszelkie inne rodzaje turystyki. [...] Pomimo rozwoju i udoskonaleń środków komunikacyjnych piesza turytyka nie tylko nie zanika, ale owszem wzmaga się, jest bowiem najtańsza, najpożyteczniejsza i najbezpieczniejsza. Kto chce swoją ojczyznę poznać i pokochać, musi ją własnymi stopami przemierzyć ! [...]
Rozdział I.13 - "Rakowice - Grębałów" [...] Są trzy lotniska w Rakowicach, wojskowe z wielkimi hangarami i polem lądowania, gdzie można widzieć wzlatające i lądujące samoloty, nieco wyżej obok niego lotniska Aeroklubu krakowskiego, zaś do lotniska cywilnego jest dostęp od strony Czyżyn. Za lotniskiem (przejście prosto nie zawsze dozwolone, trzeba obejść) wychodzimy na wsch. koniec Prądnika Czerwonego, a zwróciwszy się w prawo i minąwszy na wzgórzu 262 m niewielki dodatkowy wodociąg na Bosackiem (od gimnazjum 15'), wychodzimy w czyste pola i na rozległe błonia, gdzie powiew wsi ma już panowanie, a w maju i czerwcu wonieją kwitnące zboża i polne kwiaty. Błonia prądnickie są prawie równie dobrym miejscem do campingów, gier, zabaw, gonitw i ćwiczeń - jak wolskie, choć nie tak równe, lecz nieco wklęsłe. Od strony płn. górują nad nimi 2 stare forty austriackie, batowicki i mistrzejowicki; 1587 stało na nich obozem wojsko austriackiego arcyksięcia Maksymiliana. Z błoń tych zamiast autobusem i tramwajem można też wrócić do miasta: 1) ul. Dobrego Pasterza na zach. koniec Prądnika Czerwonego 3 km, skąd autobusem (powrót najmniej miły); 2) drogą poforteczną (pocz. przy wodociągu), następnie Batowicką do przystanku jw. 5 km; 3) prosto na płn. koło fortu i strzelnicy do stacji kol. Batowice, ok. 1 godz.; 4) na wsch. do doliny Dłubni, a tą w pr. przez Bieńczyce do tamtejszej stacji kolejowej ok. 4 km Najlepiej wszakże tę przechadzkę do Rakowic przedłużyć na półdniową wycieczkę do Grębałowa. W tym wypadku po dojściu do doliny Dłubni, należy przeciąć tę ślicznie umajoną i ukwieconą dolinę w poprzek do przysiółka Dłubni, i udać się dalej na wschód dźwigającą się zakosami drogą forteczną koło fortów Dłubnia i Krzesławice, z którego bliskie już zejście do przystanku kolejowego w Grębałowie; od lotniska 7 - 8 km. Cała ta droga jest nader miłą polną i widokową nawet wędrówką, zwłaszcza od fortu Krzesławickiego (279 m) widok przy przejrzystym powietrzu bywa niespodziewanie piękny i rozległy, bo na cały Beskid Zachodni, Tatry, na Nizinę Nadwiślańską, Wieliczkę, nawet na Jurę Ojcowską. F o r t K r z e s ł a w i c k i zachwyca wprawdzie widokiem, ale mrozi grozą; jest fortem śmierci. Jego okolone gajem i opasane szerokim i głębokim rowem mury forteczne stały się po zajęciu Krakowa przez Niemców w 1939 pierwszym miejscem wykonywania wyroków śmierci na politycznych skazańcach. Strzelano ich tu salwami z broni ręcznej w rowie przy bramie fortecznej, grzebano płytko i niedbale w rumowisku rowu, a gdy w jego kole brakło miejsca, także koło reduty. Między przeszło 1000 rozstrzelanymi do 1942 r. było wiele znanych i cenionych osób z Krakowa (prof. Wawrzeczko, Lubaczewski, Rogalski, robotnicy, księża, kobiety, nawet zakonnice). Zwłoki męczenników zostały przez Komitet Wojewódzki odkopane, rozpoznane i pochowane, opodal we wspólnej mogile, na której powstanie pomnik. Jednorazowa egzekucja 80 ofiar odbyła się w lutym 1944, przy plancie kolei w poniżej leżącym Grębałowie. Ta była jawna jako odstraszający odwet za zabicie dwóch szalonych okrucieństwem niemieckich żołnierzy ochrony kolejowej. Tu skazańców przywieziono w bieliźnie podczas mrozu, skrępowanych drutem kolczastym, z zakneblowanymi ustami; ciała zabrano do miasta. Grębałów przeszedł ten sam los co Bosutów, tj. został zburzony w 1914 ze względów obrony miasta, to też składa się przeważnie z domów nowych. Przy przystanku kolejowym stary fort austriacki i szkółka drzewek Firmy Freege; do Krakowa 11 km.
Rozdział I.14 "Dąbie - Łęg - Czyżyny" Poetyczny swój bieg górny przez Ojcowską Dolinę kończy rzeczka Prądnik prozaicznym ujściem do Wisły wśród przedmiejskich zakamarków Grzegórzek i Dąbia. Dolny jej bieg pod nazwą Białuchy stanowi wschodnią granicę Krakowa, a między nią a ujściem Dłubni pod Mogiłą leżą na nadwiślańskiej płaszczyźnie wsi Łęg i Czyżyny. [...] Cała moczarzysta nizina między Prądnikiem, Dłubnią, Wisłą a mogilskim gościńcem - należała do uposażenia Cystersów, a i obecnie, choć znacznie osuszona i zaludniona zachowała sporo miejsc bagnistych i wgłębień, wodą i szuwarem wypełnionych, tzw. starorzeczy czyli śladów dawniejszego krętego łożyska Wisły. Mało urozmaicony krajobrazowo ten kąt podkrakowski ma jedną miłą 7 km przestrzeń spacerową, a to wał wiślany od Grzegórzek do Mogiły. Do wału tego dochodzimy ze śródmieścia: a) ul. Wielopole, Grzegórzecką do jej dalekiego końca, od tego w lewo w ul. Miedzianą, w której połowie jest most przez Białuchę, a za nim wpr. początek obwałowania Wisły, 45'; b) tramwajem 5 do końca, ul. Mogilską 10' do mostu na Białusze, a z przed tego wpr. w ul. Miedzianą 5' do wymienionego wyżej mostu; także ul. Kosynierów za Białuchą koło koszar ku cegielni. Wałem Wisły można odbyć przechadzkę o różnym zasięgu i wrócić bądź przez Czyżyny bądź przez Mogiłę. Do Czyżyn zwracamy się z wału za przysiółkiem Głębinów w kierunku płn. I przez dużą wieś Łęg drogą jezdną lub ścieżkami dochodzimy za 1 godz. Do Czyżyn, skąd powrót koleją lub pieszo (skrót polną ścieżką) do tramwaju 5, też za 1 godz. Czyżyny mają sporo will i murowanych domów, nowy kościół, wielkie magazyny i fermentownie monopolu tytoniowego. Chcąc wrócić przez Mogiłę, maszerujemy krętym wałem Wisły całe 7 km i opuszczamy go po 1 1 - 2 g. marszu przy Przewozie (prom), skąd na płn. koło klasztoru 2 km do kolei lub autobusu (p. u. 24). Do lub z Mogiły można też dojechać parostatkiem, a przewiózłszy się za Wisłę do wsi Przewóz, obfitej w sady wiśniowe, dotrzeć w kierunku płd. za 1 godz. do stacji kolejowej w Bieżanowie.
|