WIELKI POŻAR W BIEŃCZYCACH – artykuł z IKC z maja 1915 r.
Źródło: gazeta "Ilustrowany Kurier Codzienny" nr 106, z dnia 8 maja 1915, str. 5 i 6 Wyszukał i przesłał: Tadeusz Drabant
Młyn parowy i 23 zabudowania wiejskie zgorzały.
Onegdajszej nocy, z 5 na 6 bm. Nad ranem, wybuchł w Bieńczycach pod Krakowem wielki pożar, którego pastwą padło 23 zabudowań wiejskich i duży młyn parowy.
Szkoda materialna jest wielka, a ze względu na czas wojny tem bardziej dotkliwa. Pan Franciszek Ptak z Bieńczyc, który wczoraj zbadał dokładnie rozmiary katastrofy – pisze do nas o pożarze: Około 1-szej nad ranem powstał z niewiadomej przyczyny pożar w bieńczyckim młynie parowym, od krótkiego czasu prawie zupełnie nieczynnym z powodu braku zboża. Przypuszczają, iż ogień wybuchł wskutek spięcia elektryczności, którą młyn jest oświecony.
Silny wicher przeniósł ogień szybko na przeważnie słomą kryte zabudowania chłopskie, a trwająca od kilku dni posucha oraz fakt, że dach młynu kryty był cynkiem, którego gorejące małe skrawki wiatr z łatwością roznosił – przyczyniły się do powiększenia rozmiarów nieszczęścia.
Akcya ratunkowa, w której – oprócz włościan i stacjonowanych tu żołnierzy, brała udział także straż krakowska – była energiczną, nie mogła jednak długo opanować srożącego się żywiołu.
Młyn parowy, własność żydowska – ubezpieczony był ponadto aż w 3 towarzystwach asekuracyjnych, szkoda też posiadaczy będzie wygórowaną. Z uległej zniszczeniu polskiej własności, obejmującej 23 zabudowania gospodarskie, w tem 8 domów mieszkalnych, 12 stodół i 3 stajnie – tyko część była na ten rok asekurowana. - Z uwagi bowiem na to, że Bieńczyce leżą w rejonie fortecy krakowskiej (w listopadzie były ewakuowane), i że jako takie na wypadek oblężenia twierdzy wystawione będą na zniszczenie ogniem armatnim – ludność miejscowa przeważnie rat asekuracyjnych na rok 1915 nie zapłaciła. Tem większa zatem dla włościan jest klęska pożaru.
Pogorzelcy bieńczyccy postanowili na razie nowych zabudowań nie stawiać, raz, że materiał budowlany jest obecnie niesłychanie drogi i brak jest rąk do pracy, powtóre, że losy całych Bieńczyc wskutek wojny są niepewne. Nieszczęście, jakie ich dotknęło, znoszą włościanie na ogół odważnie, choć głębokim smutkiem, a na widok zgliszcz i perzyny powtarzają boleśnie: "cała Polska dzisiaj – to jeszcze zgliszcza, pożary i mogiły. Cóż znaczy nasze nieszczęście wobec tego?. Ale przecie Bóg miłosierny jest na niebie i narodowi naszemu zginąć nie da." I to jest dla nieszczęśliwych pogorzelców – pocieszenie.
Franciszek Ptak, b poseł.
========================
Źródło: gazeta "Ilustrowany Kurier Codzienny" nr 113, z dnia 15 maja 1915, str. 3
Sprostowanie
Młyn w Bieńczycach. Adwokat dr Rafał Landau współwłaściciel spalonego młyna w Bieńczycach prosi nas o zaznaczenie, że młyn istniejący od lat 48 był od samego początku do dnia dzisiejszego ubezpieczony jedynie w Towarzystwie Asekur. Generali w Tryeście.
|