ŚLADEM DWORÓW KLASYCYSTYCZNYCH – 1.08.2008 r. Autor: Krystyna Lenczowska, Głos Tygodnik Nowohucki nr 31/08 z 1.08.2008 r.
Panuje przekonanie, że jak coś się nie dzieje na Rynku Krakowskim, to tak jakby się wcale nie działo. A przecież wokół Krakowa mamy dużo dworków, ale żadnej ich reklamy. Nowa Huta też ogranicza się do propagowania architektury socrealizmu. My chcemy zwrócić uwagę na nieco dawniejszą przeszłość Nowej Huty. Moim marzeniem jeszcze nie spełnionym jest „Szlak architektury Stanisławowskiej” – mówi Maciej Miezian historyk sztuki z nowohuckiego oddziału Muzeum Historycznego Miasta Krakowa. I podczas spotkania społecznych opiekunów zabytków działających pod egidą Ośrodka Kultury im. C.K.Norwida propozycje takiego szlaku przedstawił. RZADKI KLASYCYZM W …PLESZOWIE Dlaczego klasycyzm? Bo w samym Krakowie jest niezwykle rzadki, choć miasto szczyci się zabytkami w różnych stylach architektonicznych. Ale jest w tym małą luka – w podwawelskim grodzie znajduje się bardzo mało zabytków z okresu stanisławowskiego z drugiej połowy i przełomu osiemnastego wieku. Właściwie zachowały się do dziś tylko trzy pałace w tym stylu. Wszystkie należały do jednej rodziny, znanej nam z sąsiedztwa, z Kościelnik. Poza pałacem w Kościelnikach, Wodziccy wybudowali sobie pałace w Krakowie: jeden przy ul Kanoniczej, drugi – u wylotu ul. Brackiej (przebudowali dawny pałac Jabłonowskich - dziś Instytut Goethego) i trzeci, najbardziej prezentujący styl stanisławowski, który stoi przy ul. św. Jana. Jego wnętrza można było zobaczyć na filmie „Papież, który pozostał człowiekiem”. Tak się szczęśliwie złożyło, że miedzy Mogiłą a Bejscami, wzdłuż drogi sandomierskiej, znajduje się dużo rezydencji w stylu klasycystycznym. Po rozbiorach Polski, ziemie te, w większości znalazły się po drugiej stronie granicy. Powstawały nowe rezydencje, a stare – jak Kościelniki - były przebudowywane. - My tu mamy największy w Krakowie zbiór architektury klasycyzmu: poczynając od kościoła w Krakowie poprzez dwór w Branicach, pałace w Kościelnikach, Igołomi i - trochę dalej - w Pławowicach i Bejscach – ekscytuje się M. Miezian. – Wystarczy by wytyczyć trasę dla zmotoryzowanych – szlakiem od rezydencji do rezydencji., tak jak niegdyś przemierzali je właściciele, często ze sobą spokrewnieni. Trasa mogłaby zaczynać się w Pleszowie. Kościół w Pleszowie jest jedynym klasycystycznym kościołem w Krakowie, mieście szczycącym się liczba swoich świątyń. Ufundowali go Czartoryscy. To oni zamówili projekt u Sebastiana Sierakowskiego, kanonika wawelskiego, równie bardzo utalentowanego architekta, który także był autorem pierwszego polskiego podręcznika architektury. Gdy nowohucki oddział Muzeum Historycznego przygotowywał wystawę o Pleszowie, udało się z Biblioteki Jagiellońskiej wydostać projekt tej świątyni – okazało się, ze budowlani zrealizowali wizję architekta niemal doskonale. Wnętrze kościoła ma jednak już zupełnie inny charakter, gdyż budowa przeciągnęła się kilkadziesiąt lat. Projekt kończyła rodzina Kirchamjerów, która odkupiła majątek od Ponińskich. Kirchmajerowie wykorzystali niezwykłą okazję, jaką było wyburzanie na terenie Starego Miasta w Krakowie około 20 kościołów: zakupili wyposażenie z nieistniejącego dziś kościoła pod wezwaniem Wszystkich św, który znajdował się przed Magistratem, ( dziś stoi tam jego niewielka makieta), łącznie z posadzką. Do nowego kościoła w Pleszowie przeniesiono również trochę rzeczy z wyposażenia, starej drewnianej świątyni. POLSKI DWOREK RODEM Z… WENECJI Mało kto dziś przyjmuje tę perspektywę, ale jak podkreślali korespondenci z Warszawy odwiedzający dworek Jana Matejki w Krzesławicach, w XIX wieku, okolice Nowej Huty bardzo przypominają Mazowsze. W ten płaski, ale jednocześnie łagodnie pofałdowany, monotonny pejzaż, znakomicie wpisywały się dwory i pałacyki ziemian. W sąsiadujących z Pleszowem Branicach zachowały się aż dwa dwory – starszy, renesansowy, najbardziej znany i nowy dwór, taki jak ze starych rycin. Jest on przykładem architektury stanisławowskiej. W formie odwoływała się ona do renesansu. Kolumienki przed głównym wejściem, spadzisty dach, nieodłącznie kojarzymy z klasycznym polskim dworem, to wzór przeniesiony z Wenecji, zapoczątkowany przez architekta włoskiego Andreę Palladiego. Wraz z podróżami polskiej arystokracji i szlachty do Włoch, przykład przywędrował z Wenecji do Polski. Polska szlachta uważała się za „krewnych” Wenecjan, bo przecież byli oni jedynymi Włochami o jasnych włosach, a Słowianie nazywali się ongiś Wenedami… Podobny był także ustrój państwa miasta – Wenecjanie wybierali swojego dożę, Polacy – wybierali króla. Dwór „palladiański” stał się niesłychanie popularny, zresztą nie tylko w Polsce, ale również w np. w Anglii. Charakteryzowało go silne nasycenie elementami antycznymi: owymi gankami z przyczółkami, kolumienkami, zaczerpniętymi z antycznych świątyń, wniesionymi do architektury mieszkalnej. Nowy dwór w Branicach wystawiła rodzina Badenich. Braniccy przejęli majątek od Branickich. Ostatni Branicki, który wciąż tytułował się „hrabią na Ruszczy i Branicach” mieszkał w Białymstoku. Pozostał tam po Branickich wielki pałac zwany „ Wersalem Podlaskim”… Dobra Branickich zostały podzielone między dwa rody. Do Badenich trafiły Branice, a Ruszcza do rodziny Popielów. Dwór w Ruszczy przed rozbudową mógł być wiec podobny do Branickiego. KRÓL STAŚ W KOŚCIELNIKACH Klasycyzm w architekturze odwoływał się do antycznej architektury greckiej i rzymskiej. W Europie pojawił się już w renesansie, a następnie występował równolegle do baroku, czyli od XVII wieku do końca wieku XVIII, w niektórych krajach trwał do lat 30. następnego stulecia, a nawet dłużej. Zmodyfikowany klasycyzm przeradzał się czasem w eklektyzm końca XIX wieku. Klasycyzm w Polsce nazywany jest stylem stanisławowskim od imienia ostatniego króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, któremu stolica zawdzięcza wiele budowli klasycystycznych (Teatr Wielki, Pałac w Łazienkach, Belweder). Charakterystyczne dla tej architektury są fasady o liniach prostych i oszczędne stosowanie zdobnictwa. Jeśli się pojawia - to w postaci uskrzydlonych lwów z ludzkimi głowami, orłów, wieńców, wazonów, girlandy z róż, kokard. Budowane w tym stylu pałace są duże, niskie, wydłużone, na planie prostokąta, z wysuniętą częścią środkową ozdobioną portykiem. Tylmana z Gameren Holender z urodzenia, Polak z wyboru był jednym z pionierów tego stylu w Polsce (jego dziełem, jest krakowski kościół św. Anny i właśnie pałac Branickich w Białymstoku), a wśród najznakomitszych polskich architektów tego stylu znaleźli się Dominik Merlini, Jan Chrystian Kamsetzer, Szymon Bogumił Zug, Jakub Kubicki, Antonio Corazzi, Efraim Szreger, Chrystian Piotr Aigner, Wawrzyniec Gucewicz. Cofnijmy się nieco w czasie. W 1697 Stefan Morstin został właścicielem dóbr kościelnickich i to on rozpoczął budowę pałacu po środku zastanej fortalicji, na przełomie XVII/XVIII Projektantem pałacu i oficyny wschodniej był słynny architekt dworu saskiego, Włoch z pochodzenia, Józef Piola. – Ten bardzo ceniony bo w swoim czasie architekt już w XVII wieku stawiał takie bloki, jakie w latach 50.tych XX wieku stawiano w Nowej Hucie. Preferował architektura purystyczną, ascetyczną, z płaskimi dachami. Pierwotnie pałąc w Kościelnikach nie miał ganku i stanowił zwartą bryłę, bez nadmiernych zdobień – mówi M. Miezian. Piola był uczniem Tylmana z Gameren i obaj byli przeciwnikami nadmiernego zdobnictwa. Prace wykończeniowe w Kościelnikach przy pałacu trwały do 1726r. Gdy w 1773 Konstancja z Dembińskich, nabyła majątek kościelnicki dla swego najstarszego syna Eliasza, rezydencję unowowcześniono, a do restauracji wnętrz pałacowych sprowadzono królewskiego architekta Józefa Le Bruna. Przebywała tu często Izabela Poniatowska ukochana siostra króla i Franciszka Branicka księżna kurlandzka. Tu też rezydowała kolejna postać okresu oświecenia – babka Wojciecha Bogusławskiego. Można przypuszczać iż pomysł „Krakowiaków i Górali” wziął się z jego wakacyjnych wizyt u babki, w letniej przerwie w nauce w Kolegium Nowodworskiego w Krakowie. Prace modernizacyjne pałacu w Kościelniakach trwały do początku XIX, kiedy dostawiono monumentalny portyk kolumnowy od frontu oraz przebudowano kaplicę zamkową na altanę ogrodową według projektu krakowskiego budowniczego Drachne. W 1847 dobra kościelnickie zostały sprzedane Stefanowi Potockiemu. Poprzez małżeństwo jego córki Kościelniki powróciły do Wodzickich. Oni to przeprowadzili oni w 1933 roku ostatnią gruntowną restaurację wnętrz. W 1944 po upadku Powstania Warszawskiego, Wodziccy udostępnili pałac uchodźcom. Zorganizowano tu szpital dla przywiezionych ze stolicy rannych i chorych. OD BELWEDERU DO PŁAWOWIC Dwory ziemiańskie w stylu klasycystycznym, powstałe w okolicach Krakowa, były przykładem znakomitej architektury, projektowanej przez bardzo dobrych warszawskich architektów. Nie zawsze da się dziś ustalić ich nazwiska, ale historycy sztuki i architektury zawsze przypisują je architektom z „najwyższej półki”. Wystarczy wymienić Jerzego Kubickiego, ucznia Merliniego, autora pałacyku Belwederskiego. On też zaprojektował dla Morsztynów dwór w Pawłowicach, a można domniemywać, ze na tym zleceniu jego dzieło w tej części polski się nie skończyło. Jemu przypisuje się również projekt przepieknego pałacu, schodzącego tarasami w stronę stawu, pałacu w Igołomi. Dziś jest on siedzibą Stacji Archeologicznej PAN. Budowla ma od frontu klasycystyczny portyk, od tyłu ryzalit i pięknie zachowaną salę balową ze stropem w kasetonach i marmurem na ścianach. Pawłowice to wieś nad Szreniawą leżąca ok. 5 km na północ od Nowego Brzeska. Pierwsza wzmianka w źródłach z połowy XIII wieku Spis z 1783 roku stwierdza, że właścicielem Pławowic jest pułkownik wojsk koronnych Jan Chrzciciel Morsztyn, przedstawiciel przybyłego w XVI wieku znad Renu rodu Monderstern. Ród i nazwisko z biegiem lat uległ spolszczeniu. W latach 1804-5 Ignacy Morsztyn syn Jana Chrzciciela Morsztyna, wybudował w Pawłowicach, według projektu architekta Jakuba Kubickiego piękny pałac w stylu klasycystycznym. Pasją ostatniego właściciela pałacu Ludwika Hieronima Morstina była literatura i poezja. Gościł on w Pławowicach międzywojenne sławy literatury polskiej, teatru i filmu: Stanisław Estreicher, Ludwik Puget, Józef Czajkowski, Juliusz Osterwa, Kazimierz Wyka, Wincenty Lutosławski, Jan Parandowski i inni. Stałymi gośćmi byli skamandryci i nie tylko: Leopld Staff, Julian Tuwim, Antoni Słonimski, Jarosław Iwaszkiewicz, Emil Zegadłowicz, Jan Lechoń, Maria Pawlikowska, Jan Wittlin. W czasie II wojny światowej znalazło schronienie u Morstina wielu prześladowanych literatów, w tym pochodzenia żydowskiego, np. Arnold Szyfman i kilku innych. W 1945 roku Ludwik Hieronim Morstin przekazał Związkowi Literatów Polskich cały pałac z wyposażeniem i otaczającym go parkiem oraz słynną bibliotekę Morstinów z wieloma inkunabułami pochodzącymi z dawnej hebdowskiej biblioteki klasztornej, a miastu Kraków dwa lwy, które stoją obecnie przed wieżą ratuszową. Niestety, wyposażenie pałacu i bibliotekę rozszabrowano i tylko niewielką jej część udało się przekazać do zbiorów Biblioteki Narodowej w Warszawie. Na koniec warto przytoczyć kilka informacji o autorze pięknej architektury pałacowej z okolic Krakowa- samym Jakubie Kubickim. Urodzony w 1758 w warszawskiej rodzinie mieszczańskiej Jakub Kubicki ukończył kolegium jezuickie, jednocześnie pobierając nauki u Dominika Merliniego. W 1777 zatrudnił go architekt Szymon Bogumił Zug przy budowie zboru ewangelicko-augsburskiego w Warszawie. W 1783 wyjechał na studia do Włoch jako stypendysta króla Stanisława Augusta Poniatowskiego (wraz z bratem), skąd wrócił w roku 1786. Po powrocie pracował w zawodzie architekta. W 1791 w uznaniu zasług został nobilitowany i otrzymał herb Kolumna Skrzydlata. Zmarł 13 czerwca 1833 roku w Wilkowie. Dzieła Kubickiego są charakterystyczne ze względu na typowe dla jego projektów elementy: portyk kolumnowy i ryzalit ogrodowy. Oprócz wyżej wymienionych zaprojektował pałace w Bejscach, Białaczowie, Helenowie, Młochowie, Nadzowie, Radziejowicach, Sowińcu, Sterdyniu i Witkowicach. Jest również autorem kościołów w Mokobodach i Radziejowicach, ratusza w Łęczycy oraz fabryki broni w Kozienicach. Jemu też zawdzięczamy „arkady Kubickiego” na Zamku Królewskim w Warszawie, przebudowę Belwederu, Nową Kordegardę w Łazienkach oraz….niezrealizowany projekt Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie.
Krystyna Lenczowska
|