VI PIKNIK ARCHEOLOGICZNY - Z ŻYCIA BUDOWNICZYCH KOPCA WANDY - 6.06.2008 Autor: Krystyna Lenczowska, Głos Tygodnik Nowohucki nr 23/08 z 06.06.2008 r.
Z roku na rok coraz więcej osób chcę - piknikując - uczyć się czegoś nowego, poznać odległą historię najbliższej okolicy. Choć sam piknik jak zwykle odbywał się w pięknej scenerii Dworku w Branicach miał obrazować „życie budowniczych Kopca Wandy” odległego od Branic po jakieś dwa kilometry. Zwykle zanurzony w ciszy przydworski park ze starodrzewiem tym razem tętnił życiem. Młodym życiem, gdyż wśród uczestników pikniku przeważały młode rodziny z dziećmi.
Kopiec Wandy to jeden z pierwszych w Polsce zabytków archeologicznych, prawdopodobnie został usypany w VI do IX wieku naszej ery. Nie powstał na odludziu. Skarpę wiślaną z jej żyznymi glebami ludzie zamieszkiwali od tysiącleci. Jak nasi przodkowie sprzed 1200 lat żyli – bystrzy obserwatorzy i uczestnicy VI Archeologicznego Pikniku w Branicach już wiedzą. Ba, przez krótki czas mogli sami żyć ich życiem, spróbować czynności, które oni wykonywali. Walka wojów z drużyn Wojów Wiślańskich „Krak” i „Raróg” zrobiła największe wrażenie, i dlatego chętnych do przymiarki stroju wojownika było wielu. Oczywiście chłopcy chcieli stroje przymierzać, ale widać że walka i ubiór zrobiły spore wrażenie na dziewczynkach, które utrwaliły swe wrażenia na rysunkach w konkursie plastycznym prowadzonym przez Ewę Kubicę-Kabacińską na ganku XIX –wiecznego branickiego dworu. W sąsiednim, renesansowym Lamusie po wystawie o prehistorycznym garncarstwie oprowadzały Małgorzata Kaczanowska, Anna Poleska i Anna Kolasa, Przy piecu garncarskim sprzed (wzorowanym na piecach sprzed 1200 lat) dyżurowała i objaśniała jego działanie Justyna Rodak. Janusz Bober – zachęcał do żniwowania krzemiennymi sierpami, a następnie – do rozgniatania ziarna przy pomocy kamieni i w żarnach ręcznych. „Wykopaliska archeologiczne” na stanowisku za lamusem. prowadzili Irena Wójcik i Radosław Liwach. Renata Wójtowicz i Anna Piwowarczyk oraz Grażyna Wawrzeń pokazywały jak sklejać odnajdowane przez archeologów fragmenty naczyń. Kto czuł taką potrzebę mógł skorzystać z porady medycznej cyrulika Ryszarda Gryglewskiego (w cywilu historyka z Katedry Historii Muzeum Akademii Medycznej), ukręcić najdłuższy powróć pod okiem powroźnika Marka Skubisza, czy wykuć miecz w kuźni Marcina Kabacińskiego. Jak zwykle wiele osób skorzystało z możliwości własnoręcznego ulepienia garnka na kole garncarskim zaprzyjaźnionego z nowohuckim oddziałem muzeum garncarza Jana Głuszka. Swa kolekcję mieczy z brązu zaprezentował także brązownik Łukasz Kieferling z Akademii Sztuk pięknych, prezentując swoje wyroby z brązu. Roża Wollny – etnograf ,opowiadała o zwyczajach ludów zamieszkujących nadwiślańską skarpę przed wiekami. Pewne zwyczaje można było podglądnąć w obozach wojów i Celtów ze Stowarzyszenia „Celtica”. - Z roku na rok zainteresowanie naszym wydarzeniem jest coraz większe. Przyjeżdżają i wycieczki, i całe rodziny. W VI Pikniku uczestniczyło w tym roku około 1300 osób. Wśród tych którzy opowiadają i pokazują zwyczaje i zajęcia mieszkańcach tych ziem sprzed wieków, są fachowcy: archeolodzy i zaprzyjaźnieni z nami historycy sztuki, historycy, artyści a pasjonaci historii. Chciałbym również podziękować za pomoc w organizacji moim studentom z koła naukowego Archeologii Chrześcijańskiej Papieskiej Akademii teologicznej. – podsumowuje kierownik nowohuckiego odmiału Muzeum Archeologicznego Jacek Górski, który całość imprezy prowadził. Wszyscy czekali na rozpalenie stosu pogrzebowego, co miało wieńczyć wydarzenia tegorocznego pikniku. Dokonał tego i o takim sposobie pochówku ceremoniału pogrzebowego opowiedział Norbert Tkacz. Piknik to nie tylko rozrywka ale równocześnie możliwość poszerzenia swojej wiedzy. W nowohuckim oddziale Muzeum Archeologicznego na co dzień też dzieją się ciekawe rzeczy – także lekcję archeologii i historii w plenerze. Z możliwości zapoznania się z pracą archeologów skorzystały w tym roku dzieci z Klubu „Karino” z Chałupek. Na swoim stoisku oferowały elementy strojów Celtyckich i ceramikę lepioną na wzór ceramiki z tamtego okresu. – W ramach programu edukacyjnego, raz na dwa tygodnie mamy warsztaty archeologiczne, na których archeolodzy uczą nas o Celtach. Poznaliśmy ich stroje, technikę lepienia naczyń. Mogliśmy także zwiedzić lamus i magazyny muzeum na co dzień niedostępne. Uczestniczymy w tych zajęciach cały rok i na podstawie tej zdobytej wiedzy przygotowaliśmy akcesoria na nasze stoisko – mówi Elżbieta Nowak kierująca klubem „Karino”. I ona i dzieci z klubu dotarły do Branic na rowerach, bo to przecież Z Chałupek nie jest tak daleko. A w ogóle na branickich piknikach archeologicznych pojawia się coraz więcej osób mieszkających w nowohuckich osiedlach wiejskich. Bo tutaj dzieją się ciekawe rzeczy, które warto zobaczyć.
(krys)
|