Antoniego Łapajerskiego Nowa Huta mniej znana - 20.07.2007 r. Autor: Krystyna Lenczowska, Głos Tygodnik Nowohucki nr 29/07 z 20.07.2007 r.
Wśród miłośników Nowej Huty to postać szczególna, a pasja - nieustająca. Wystarczy wpisać internetowy adres: www.nhmz.go.pl i znajdziemy się w świecie zainteresowań Antoniego Łapajerskiego. W historii Nowej Huty szczególne miejsce oddaje on milczącym, świadkom wydarzeń – przydrożnym kapliczkom. Tu zatrzymał się czas - W albumie „Huta im. Lenina” wydanym przez Ośrodek Informacji i Propagandy HiL w 1976 roku znajdujemy m.in. dwa zdjęcia: Nowa Huta ... wczoraj i dziś. Wczorajszą - obrazuje drewniana wiejska chata z bielonymi ścianami, na tle których rosną słoneczniki. Ktoś siedzi w słońcu na ławeczce przed domem. Nowa Huta z lat siedemdziesiątych - to z dumą pokazywane wtedy, stojące blisko siebie dziesięciopiętrowe bloki z wielkiej płyty, szczytowe osiągnięcie technologii budownictwa lat siedemdziesiątych. Ja zdecydowanie większym sentymentem darzę tę starą chatę niż betonowe bloki. I myślę, że nie jestem w tym odczuciu odosobniony. Dlatego też z przyjemnością wyszukuję na terenie naszej dzielnicy takie właśnie miejsca, w których jakby zatrzymał się czas – mówi A. Łapajerski. Pytany o swoją pasję powołuje się na zdanie Tadeusza Seweryna, który opracował pierwszą monografię polskich kapliczek - „Żaden z narodów nie stworzył w tej dziedzinie nic piękniejszego, co by rozmaitością i urodą formy harmonizowało lepiej z otaczająca przyrodą” Kapliczek w Nowej Hucie jest ponad sto. Pana Antoniego interesują głównie te, sprzed powstania Nowej Huty; najstarsze i najciekawsze. Tych jest ponad 70. Antoni Łapajerski należy go grupy społecznych opiekunów zabytków działającej przy Ośrodku Kultury im. C. K. Norwida. I może pochwalić się pierwszymi „konserwatorskimi” sukcesami. - Szczególnym sentymentem darzę krzyż w Zesławicach; na krzyżówce ulic Morcinka i Jeziorany, ostatnio odnowiony. Ten krzyż ma 101 lat. Choć ratowany w tym czasie kilkakrotnie, znajdował się w bardzo złym stanie. Jako społeczny opiekun zabytków postawiłem sobie za zadanie uratowanie tego krzyża. Poprosiłem Radę Dzielnicy Wzgórza Krzesławickie o wsparcie i dzięki jej pozytywnej decyzji kapliczka została odnowiona. Idąc „za ciosem”, chciałbym następny krzyż ocalić. Krzyż starszy, znajdujący się przy ul. Nadbrzezie, w Pleszowie, za stacją „Meksyk” . Znajduje się na rogu niepozornej uliczki prowadzącej w stronę kombinatu. To pochodzący z 1867 roku, drewniany, przykład „Bożej Męki”: drewniany, pomalowany na żółto krzyż z cynową najprawdopodobniej współczesną figurą Chrystusa, przykryty półkolistym daszkiem. W połowie wysokości słupa, na czterech bokach miejscowy rzemieślnik, artysta, umieścił 4 główki aniołów. Poniżej - na czterech bokach , na białym tle skrzyżowane włócznie oraz inne atrybuty męczeństwa Chrystusa. - Identyczny krzyż, ale w lepszym stanie, bo odnowiony, stoi w Luboczy przy skrzyżowaniu ul. Lubockiej i Łuczanowickiej. Może wykonał go ten sam rzemieślnik – artysta? Gdy popatrzymy na stare mapy okolicy, odkryjemy że z Pleszów z Luboczą łączyła, biegnąca przez pola droga. Podobne drewniane krzyże stały po obu jej krańcach, dziś oddzielone od siebie halami kombinatu metalurgicznego – opowiada o kapliczce której los dzisiaj interesuje go najbardziej. Krzyż jest bardzo zniszczony. Antoni Łapajerski ma nadzieje, że ten krzyż uda się wyremontować w tym roku w ramach planu konserwacji krakowskich figur przydrożnych i krzyży, zapowiedzianego przez miasto. Wśród 19 przeznaczonych do odnowienia kapliczek znalazły się 4 z Nowej Huty: Matka Boska Niepokalnie Poczęta z Branic, św. Józef – kapliczka przy ul. Ptaszyckiego. Jan Nepomucen z Mogiły i kapliczka z Cła. Ta ostatnia została w zeszłym roku wyremontowana, a dodatkowo nie jest tak cenna jak pleszewski krzyż, więc być może uda się pieniądze zarezerwowane na ten remont przesunąć na renowacje „pleszowskiego” krzyża. Historia Mogilskiego Nepomucena Kapliczkę Jana Nepomucena przy ul. Odmętowej w Mogile w i jej historię Antoni Łapajerski odkrył około 2002 roku. Przyznaje że „Nepomuceny” leżą u podstaw jego zainteresowania tematem.. W Mogile Nepomucena nie ma. Zastajemy pusty „domek”, bo to kapliczka typu domkowego, a przy nim dwie mieszkanki Mogiły. Figura świętego zabrana została już do konserwacji. – Najpierw kapliczka zajmowała się państwo Stefańscy. Jak się zestarzeli to myśmy się tym zajęli. Syn sąsiadki Kaziu Kołodziejski malował…- opowiada Zofia Żelichowska, mieszkająca w sąsiedztwie kapliczki. Samą historię Mogilskiego Nepomucena opowiada mąż pani Zofii - Stefan Żelichowski: - Według opowiadań mojej teściowej, ta figurka była postawiona między 10 a 17 rokiem XX wieku. W każdym razie przed zakończeniem sypania wałów wiślanych. Gdy wały wiślane nie były jeszcze całkiem wysypane, tam gdzie dziś elektrociepłownia Łęg mieszkał niejaki Mikołaj. Pamiętam go, zmarł w czasie wojny, w latach czterdziestych, mając wtedy kolo 80 lat. .. To był dom „na węgłach”, razem ze stodółką. Jak woda przyszła, dom zabrała; płynął łąkami i dopłynął aż tutaj. W miejscu gdzie stały cztery dorodne lipy. Pewnie już w minionych latach w tym miejscu stała jakaś figura, okolona przez lipy. Na tych czterech dorodnych lipach dom się zatrzymał. A Mikołaj uratowawszy się z powodzi, w dowód wdzięczności postawił kapliczkę. Najpierw była to sama figura. Dość chyba stara ale nie potrafię powiedzieć skąd on ją wziął. Nad figurka znajdował się, zbity z desek, stożkowy daszek Jakoś pod koniec lat czterdziestych figura się przewróciła. Następnie ksiądz Zastawniak z Mogiły figurkę odnowił i zaczął stawiać kapliczkę murowaną. Wykonał ją niejaki Figlarz z Łegu, a pomagał mu kolega Tadeusz Stelmachowski, wujek mojej żony – wspomina pan Stefan. Opowiada także jak to w czasie ostatniej wojny w spróchniałym wnętrzu starej lipy przechowywano broń. - Jak ścinali tę lipę, to mówiłem: panowie uważajcie, rżnijcie powoli, bo nie wiadomo co tam mogło z wojny zostać, ale okazało się, że wewnątrz niczego nie było. - Teraz, mieliśmy na św. Jana wewnątrz kapliczkę pomalować, ale przyszedł gość Miasta i mówi „nie ruszajcie, bo kapliczka będzie odnawiana”. I w zeszłym tygodniu figurę zabrali. Pozostał trzpień sruby na których spora postać Jan Nepomucena była umocowana – opowiada pani Zofia Żelichowska. - Legenda mówi o powodzi. Sprawdzałem: w Mogile, w 1933 roku była wielka powódź, ale to musiało być wcześniej. Może na początku ub. wieku – zastanawia się Antoni Łapajerski. On opowieść o historii Jana Nepomucena usłyszał kilka lat temu. Podobnie jak historie innych nowohucko-krakowskich kapliczek, które dokumentuje na zdjęciach i które można obejrzeć na stronie internetowej. - Natomiast opisy ciekawych konserwacji, czy legendy w związane z danymi kapliczkami przedstawiam w dziale – „Szczególnie polecam”. Tam też jest opisana konserwacja krzyża w Krzesławicach. - Na podstawie zebranych informacji podawałem dotychczas, że krzyż ufundowany został przez Piotra Poznańskiego, mieszkańca Krzesławic. Jednakże w czasie prowadzonych prac konserwatorskich przez panią Elżbietę Widerską zgłosił się do niej mieszkaniec Kantorowic, Józef Bochenek, przekazując informację, iż fundatorem zesławickiego krzyża była jego babcia, Regina Bochenek. Według przekazów rodzinnych Regina Bochenek, po śmierci syna postanowiła ufundować 3 kapliczki. Pierwsza, w formie żeliwnej pasji osadzonej na kamiennym cokole, stanęła w 1876 r. w Kantorowicach przy ul. Zakole. Druga, podobna w formie, stanęła w 1880 r. w Grębałowie u zbiegu ulic Kantorowickiej i Morcinka. Gdy na trzecią zabrakło pieniędzy, ufundowała „tylko” drewniany krzyż. I to ma być ten krzyż w Zesławicach. Może uda mi się dotrzeć do jakichś ksiąg parafialnych, aby sprawdzić, która wersja jest prawdziwa? – mówi A. Łapajerski. Z Igołomskiej do muzeum Na jego stronie internetowej znajdziemy także opis konserwacji pięknego krzyża blaszanego z Ruszczy, stojącego przy ul. Igołomskiej. Niestety, po konserwacji postać ukrzyżowanego nie wróciła na swoje dawne miejsce, a szkoda. Nie, nie stało się z nią nic złego miejsce - pozostała w Muzeum Historycznym. Kapliczek w Krakowie jest 280. Każda z nich ma swoją historię, związaną zwykle z życiem prywatnych osób czy społeczności. Jak kolejna, także przeznaczona w tym roku do konserwacji, figura św. Józefa z ul. Ptaszyckiego. Może ktoś z naszych Czytelników opowie nam o jej historii więcej?
Krystyna Lenczowska
|