SAMOSTRZELNIKOWE NIEBO UDAŁO SIĘ URATOWAĆ - 27.04.2007 /konserwacja XVI w. polichromii w krużgankach klasztoru O. Cystersów w Mogile/ Autor: Krystyna Lenczowska, Głos Tygodnik Nowohucki nr 17/07 z 27.04.2007 r.
Próbkę oryginalnej polichromii Stanisława Samostrzelnika oglądamy w dziele już dokonanym - we wschodnich krużgankach Opactwa Ojców Cystersów w Mogile. Oryginał jest tu w sposób wyraźny oddzielony od rekonstrukcji, by oglądający ją za parę lat nie miał wrażenia że patrzy na podróbkę, ale jednocześnie widział jak wyglądało owo - samostrzelnikowe niebo.
ŚREDNIOWIECZNY ZEGAR
Zanim popatrzymy w górę, na żebrowane gotyckie sklepienie krużganków, spójrzmy na wydobytą spod tynkowego niebytu, tarczę zegara. Odkryto ją podczas ostatnich prac renowacyjnych. To był zegar mechaniczny z końca XIII wieku! Mechanizm zegara umieszczony był po drugiej stronie muru w tzw. pasze sklepiennej, ale – co sprawdzili konserwatorzy - nic się z niego nie zachowało. - Ciemniejsze, niewyraźne plamy są zachowanymi oryginalnymi fragmentami rysunku tarczy zegara. Brakujące fragmenty, zrekonstruowaliśmy, za pomocą kropeczek – w konserwacji nazywa się to punktowaniem - w kolorze niemal takim samym jak oryginał – podkreśla kierująca pracami konserwatorskimi w krużgankach klasztoru w Mogile Aleksandra Grochal z Pracowni Konserwacji Dzieł Sztuki „Renowacja”. Konserwatorka uważa, że tarcza zegara jest wykonana technice fresku mokrego. To niedawne, „mogilskie” odkrycie jest jednym z nielicznych, zachowanych w Polsce przykładów fresku mokrego, takiej, jaką posługiwał się Michał Anioł malując np. Kaplicę Sykstyńską. I jeden z niewielu, zachowanych, czternastowiecznych zegarów.
MISTRZ NIE WSZYSTKIM ZNANY
Postać Stanisława Samostrzelnika do dziś okrywa wiele tajemnic. Być może pochodził z jednej, z wielu krakowskich rodzin mieszczańskich. Nazwisko to, o zupełnie polskim brzmieniu, stanowiło pierwotnie nazwę zawodu oznaczającą wytwórcę kusz i łuków. Rodzice Stanisława - Piotr i Anna Samostrzelnikowie, mieszkali w Krakowie w dworze cysterskiego opata z Koprzywnicy. Już w 1506 roku Samostrzelnik uprawiał wszystkie rodzaje malarstwa: sztalugowe, ścienne i książkowe. Być może rzemiosła malarskiego nauczył się tu u Cystersów w Mogile, gdzie w XV i XVI wieku istniała pracownia iluminatorska. Jednym z protektorów Samostrzelnika był biskup przemyski Piotr Tomicki. Gdy objął biskupstwa w Krakowie, zapewne postarał się o przeniesienie artysty z klasztoru, do pracy w diecezji. Być może to Tomicki wypromował artystę na dworze królewskim. Jego iluminacje ozdobiły m.in. modlitewnik króla Zygmunta I (1524), przechowywany dziś w British Museum, modlitewnik królowej Bony, dyplomy dla kancelarii królewskiej np. dyplom traktatu pokojowego z Turcją zawartego w roku 1533 r. W 1525 roku Samostrzelnik i malarz Jan, malowali chorągiew z białego adamaszku, którą w dniu 10 kwietnia Albrecht Hohenzollern złożył Królowi Zygmuntowi w czasie ceremonii hołdu na rynku krakowskim. Mogilski malarz wykonał prawdopodobnie dekorację malarską kaplicy grobowej biskupa Tomickiego w Katedrze Wawelskiej. Wśród obrazów sztalugowych, wykonanych na jego zlecenie, jest portret Tomickiego w stroju pontyfikalnym, znajdujący się w galerii biskupów krakowskich w krużgankach klasztoru Franciszkanów w Krakowie. Innym z możnych protektorów Samostrzelnika był Krzysztof Szydłowiecki, właściciel Szydłowca. Być może jest on również autorem polichromii w Szydłowieckim zamku i kolegiacie św. Jakuba. Ponieważ zamówienia były liczne, mistrz musiał on zlecać pewne prace podwykonawcom, gdyż sygnatura „S.C.” (Stanislaus Claratumbensis – Stanisław z Mogiły,) w Modlitewniku Bony, jak i w Katalogu arcybiskupów gnieźnieńskich inicjały "S.C." pojawiają się tylko na miniaturach, które cechuje szczególnie malarska technika wykonania. Nie wszystko w życiu mistrza układało się gładko. Bywało, że z powodu opóźnień w realizacji zamówień, pozywano go przed sąd. Akta sądowe stanowią do dzisiejszego dnia bardzo ważny element charakterystyki tego artysty. Po śmierci biskupa Tomickiego, w roku 1535 – Samostrzelnik - wycofał się całkowicie do klasztoru mogilskiego. Prawdopodobnie ostatnim jego dziełem iluminatorskim był rękopis z 1536 roku - Ewangelie na Procesję Bożego Ciała, znajdujący się w Archiwum Kapitulnym na Wawelu nr 18. Coraz mniej było już odbiorców drogiego, ręcznego malarstwa kodeksowego. Zadania tej "techniki" ozdabiania, przejął niemal w całości drzeworyt ilustracyjny - tańszy i przez to trafiający do szerszego kręgu odbiorców. Ten pobyt w klasztorze, zaowocował polichromią, a w niej - przenoszeniem do malarstwa ściennego motywów ornamentalnych z kart rękopisów. Świadczą o tym polichromie w Opactwie Cystersów w Mogile: obok tych z krużganków, nie można zapomnieć o innych pracach mistrza zachowanych w macierzystym klasztorze Samostrzelnika - polichromiach prezbiterium kościoła mogilskiego i biblioteki klasztornej.
AKANT WSRÓD DYŃ
Wróćmy do sklepienia krużganków klasztoru. W odnowionym w roku ubiegłym, wschodnim skrzydle, przechadzając się pod delikatnym ażurem, roślinnych ornamentów, możemy podziwiać kunszt mistrza. Konserwacja polega nie tylko na samym uzupełnianiu brakujących fragmentów polichromii. Najpierw, z całej powierzchni krużganków usunięto dużą ilość nawarstwień późniejszych, głównie XIX-wiecznych: zatarć, cementów. W niektórych miejscach były one tak grube, ze zniekształcały profile żeber sklepienia. Dopiero wówczas, spod podbiałów wyłoniły się oryginalne fragmenty. Konserwatorzy, oprócz tego, że mogli wzorować się na zachowanym oryginalnym materiale, to przygotowując się do konserwacji, przeprowadzili kwerendę archiwalną. - W miniaturowych zdobieniach ksiąg, odnaleźliśmy wiele podobieństw do tych, zachowanych we fragmentach polichromii. Gdy się wgłębimy w bordiury zdobiące manuskrypty ma się wrażenie, że malował bardzo swobodnie, nie do końca przejmował się obowiązującymi kanonami. To było malarstwo swobodne, miękkie, fantazyjne…Dla mnie sztuka Samostrzelnika jest „z duszy” słowiańska. Jego ornamentyka jest tknięta umiłowaniem przyrody, polskiej przyrody. W motywach roślinnych pojawiają się motywy liście akantu, trochę (w domyśle) z winorośli: pozakręcane wąsiki i trochę kulek… Natomiast po tamtej stronie, ewidentnie mistrz namalował dynie! Samostrzelnik uwielbiał dynie! - Proszę spojrzeć na tulipan Samostrzelnika On jest bardziej delikatny, wydłużony, smukły, zupełnie inny niż ten „poprawiony” podczas poprzedniej konserwacji – Aleksandra Grochal pokazuje odkryty spod warstwy zaprawy, podczas prac w skrzydle zachodnim, oryginalny kwiat namalowany przez Samostrzelnika. – Kwiaty i łącznik między nimi: trzy przylegające do siebie kuleczki… Jaką technikę stosował Stanisław Samostrzelnik przy swoich polichromiach, dziś trudno ostatecznie rozstrzygnąć. Może wykonywał rysunek na wilgotnym podbiale, może zastosował jakąś mieszaną technikę. W każdym razie oryginały Samostrzelnika są odporne na wodę.
„SŁUŻKI” - POD TYNK
Dyskusja do jakiego stopnia rekonstrukcję, doprowadzić trwała długo. W poprzedniej rekonstrukcji, z lat pięćdziesiątych, po której zachowało się niewiele dokumentacji, zrekonstruowano tylko jedno, południowe skrzydło krużganków. Dalsze prace przerwano z powodu braków środków finansowych. W pozostałych skrzydłach powierzchnie ścian pomalowano jedynie pobiałą wapienną pozostawiając pod późniejszymi nawarstwieniami ukryte fragmenty polichromii mistrza. Wyobrażenie o pracach znakomitego iluminatora, jakie mogliśmy wyrobić sobie oglądając odnowione przed laty skrzydło, nieco odbiega od obrazu współczesnej konserwacji w skrzydle wschodnim. - Przy odnawianiu skrzydła południowego, konserwatorzy przeretuszowali orginały, w taki sposób, że ma się mylne wrażenie, iż jest to oryginał. No i niepotrzebnie wyeksponowano kwadratowe kamienne kostki będące podstawami wsporników żeber. W czasach których powstał, nie był detalem eksponowanym; zawsze zakrywano go tynkiem. Dokonując konserwacji - wyeksponowano go malując dodatkowo kolorem czerwonym – mówi Aleksandra Grochal. Tłumaczyć to można podejściem do konserwacji modnym w latach pięćdziesiątych XX wieku, kiedy to właśnie eksponowano kamienne fragmenty w wątkach ceglanych, niekiedy pochodzące z rozbiórek fragmenty detalu architektonicznego. Ten typ ekspozycji ma charakter dydaktyczny, lecz nie jest to zgodny z pierwotnym założeniem estetycznym - oryginał wyglądał inaczej. Przemawia za tym choćby układ wici roślinnych na ścianach tarczowych, pozostałe po konserwacji z lat pięćdziesiątych, są „ucięte”, brakuje im zakończenia. W konserwowanym z roku 2006 roku, w skrzydle wschodnim, podstawy wsporników ukryto pod tynkiem, a kwiatowe zdobienia obok łuków, znalazły właściwe dla Samostrzelnika, zakończenie. Oryginał Samostrzelnika wydobyty spod warstw starych pobiał zabezpieczono akrylową żywicą, a współczesną warstwę malarską wykonano w technice odwracalnej. By ktoś, kto po latach dokona następnej konserwacji, pracował na oryginale, a – w razie innej koncepcji wyeksponowania – mógł zmyć zrekonstruowane fragmenty przy pomocy gąbki.
TAJEMNICE MURÓW
Po skrzydle wschodnim konserwatorzy przenieśli się do skrzydła zachodniego. Tam zachowało się sporo orginalnych fragmentów, dlatego dopiero w następnej kolejności, na podstawie tego materiału dokonana zostanie rekonstrukcja krużganków północnych, by całość stawiła spójną całość. Przy okazji konserwacji takich jak ta, wiekowe mury ujawniają inne, skrywane przez lata tajemnice. Przez lata ściany i wnętrze mogilskich krużganków było poddawane licznym przebudowom i przemalowaniom. Świadectwem oryginału z XVI wieku jest wydobyta spod tynku samostrzelnikowa polichromia. Choćby ta, odkryta nad portalem jednych z dzisiejszych drzwi, w krużganku wschodnim. Najprawdopodobniej wejście to, zostało przesunięte podczas przebudowy klasztoru w 1911 roku. Tylko ornament zwieńczający je nieco niesymetrycznie, świadczy o pierwotnym położeniu drzwi. Podczas tej samej przebudowy do krużganków przeniesiono z bazyliki kilka tablic nagrobnych. Współczesna ekipa konserwatorów odkryła i pozostawiła dla zwiedzających fragment dawnych gotyckich okien: wyższych i węższych niż późniejsze – barokowe. W trakcie barokowej przebudowy wyrzucono również starą kamieniarkę gotycką. Jej fragmenty kamienne podokienniki „oznaczające” zarys dawnych gotyckich okien i fragment kamiennego cokołu, kiedyś okalającego kościół z zewnątrz, są eksponowane w skrzydle północnym. Zaraz potem oglądamy coś, co zostało zrobione przed wiekami. - A tutaj mamy oryginalny „wątek gotycki” – pokazuje Aleksandra Grochal odsłonięty w odnawianym skrzydle zachodnim, mur z czerwonej cegły. - Nieczęsto stykamy się z oryginalnymi wątkami wykonanymi ręką naszych przodków, które przetrwały nietknięte 800 lat. Spoina pomiędzy gotyckimi cegły jest lekko podcięta, taka z daszkiem… Prof. Zalewski z wydziału Konserwacji Zabytków krakowskiej ASP, roztaczający pieczę nad przebiegiem konserwacji krużganków, przyprowadza tu studentów i pokazuje im i spoinę i charakterystyczny układ cegieł: „główka”- „wozówka”. W Renesansie osiągnięto pewien poziom technologii kładzenia tynków: były one bardzo cienkie i bardzo gładzone. Rewelacyjne! W Baroku z kolei nastąpiła moda na tynki szorstkie: kładzione grubszą warstwą, nieco mniej starannie wykonane, często „pływające”. Ich resztki można zobaczyć jeszcze na kościółkach barokowych. Na Zachodzie sposób konserwacji pozostaje wierny oryginalnej epoce, w której budynek powstał, bardzo się o to dba. Niestety, u nas na ogół architektura barokowa konserwowana jest w inny sposób - istnieje chęć robienia wszystkiego „na gładko”, a nie „w charakterze”. W mogilskim klasztorze odnawianym tynkom zostanie przywrócony charakter oryginalny - są to tynki typu renesansowego – pokryte gładzoną pobiałą wapienną, na tyle cienkie, że powtarzają płynną linię starego wątku. *** - Najtrudniejsze była dla nas praca przy pierwszym, odnawianym przez naszą pracownię, skrzydle krużganków. Tam wypracowywaliśmy metodę jak uzyskać efekt nie odbiegający od oryginału i dający wyobrażenie o całości dzieła. Po renowacji skrzydła zachodniego i północnego zastanowimy się jak w całość estetyczna spoić je z odrestaurowanym skrzydłem południowym. Najpewniej zostawimy starą konserwację, którą jednak zostanie odczyszczona. Tam gdzie powstały szczeliny, dające niekorzystny efekt wizualny, wzmocniony zostanie tynk. Co zrobimy z nieścisłościami w rekonstrukcji, jeszcze musimy się zastanowić. To zresztą nie jedyny znak zapytania jaki stoi przez malarskimi dziełami Stanisława Samostrzelnika znajdującymi się w Mogile. Bo także w samej Bazylice, fragmenty jego delikatnych roślinnych ornamentów, pozostawione w sklepieniach naw bocznych, przytłaczają agresywne kolorystycznie, prawdopodobnie przemalowane, polichromie Bukowskiego – podsumowuje Aleksandra Grochal.
|